Żegnamy wielkiego pasjonata kina

Czytanie treści strony dostępne.
Żegnamy wielkiego pasjonata kina
W poniedziałek 25 czerwca pożegnaliśmy pana Andrzeja Beksę, wieloletniego kinooperatora Kina "Panorama" w Koszęcinie, wielkiego pasjonata filmu, wielokrotnie nagradzanego za działalność na rzecz kultury, uhonorowanego m.in. odznaką Zasłużony dla kultury Polskiej.

Chcąc uczcić pamięć tego niesamowitego i skromnego człowieka przypominamy wywiad z panem Andrzejem Beksą przeprowadzony dla biuletynu Echo Gminy Koszęcin w grudniu 2014 r.

50 lat w kabinie kinowej

Kino, niegdyś jeden z najpotężniejszych środków przekazu kultury popularnej, dziś przechodzi kryzys. Dotyczy on także koszęcińskiego kina „Panorama”, które w tym roku oficjalnie zawiesiło swoją działalność. O historii kina, chwilach jego wzlotów i upadków, najpopularniejszych filmach oraz roli kinooperatora i zadaniach z jakimi musi się zmierzać, opowiada nam pan Andrzej Beksa – kinooperator kina „Panorama” z 50 letnim stażem.

Echo Gminy: W tym roku obchodził pan 50-lecie pracy w kinie „Panorama”. Jak zaczęła się pana przygoda z kinem?

Andrzej Beksa: Moja przygoda z kinem „Panorama” zaczęła się dokładnie w 1964 roku. Byłem jeszcze bardzo młody i początkowo pełniłem rolę, tak zwanego, „chłopca na posyłki”. Dopiero 1 kwietna 1965 roku zostałem tam zatrudniony na ½ etatu. W tajniki pracy kinooperatora wprowadzał mnie pan Franciszek Polk, który w tamtym czasie był operatorem kina. Wtedy „Panorama” była jeszcze stosunkowo młodym kinem, bo powstała w roku 1960, dokładnie 19 lutego wyświetlono pierwszy film. W ciągu tych kilku lat kino bardzo się rozwinęło i potrzebne były kolejne ręce do pracy. W 1966 roku zostałem powołany do armii i przerwałem prace na dwa lata. Wróciłem w maju 68 roku i kontynuowałem pracę. W roku 1970, po trzymiesięcznym kursie we Wrocławiu zdobyłem uprawnienia II stopnia do samodzielnego wyświetlania filmów. Roku później zdałem egzamin w Łodzi, uprawniający mnie do obsługi wszelkich projektorów.

E.G.: Co skłoniło pana do podjęcia pracy kinooperatora? Czy zawsze chciał pan nim zostać?

A.B.: Właściwie nie, trafiłem do „Panoramy” trochę z przypadku. W tamtym czasie bardzo interesowałem się fotografią i samym kręceniem, obróbką i montażem filmów. Marzyłem, żeby dostać się do szkoły filmowej w Markach za Warszawą, niestety ilość miejsc była bardzo ograniczona. Tym sposobem w 1964 roku trafiłem do kina, ucząc się w praktyce zawodu kinooperatora.

E.G.: W pewnym sensie, od zawsze pasjonował się pan techniczną stroną kina i samych filmów.

A.B.: Tak. Na kursach uczyłem się techniki kręcenia, montażu i obróbki filmów. Praktykowałem także w kole fotograficznym, działającym w tamtym czasie przy Domu Kultury w Koszęcinie. W jednym z pomieszczeń dzisiejszej Gminnej Biblioteki Publicznej znajdowała się ciemnia, gdzie sam wywoływałem i obrabiałem filmy. Wraz z członkami koła organizowaliśmy rożnego rodzaju konkursy. Wtedy fotografia i kino cieszyły się bardzo dużym zainteresowaniem. Ja sam, jako początkujący kinooperator, mogłem nabyć trochę praktyki. Kiedyś techniki obróbki kopii filmowej były o wiele bardziej wymagające niż dziś.

E.G.: Wynika z tego, że dawniej kinooperatorzy musieli mieć kwalifikacje montażysty.

A.B.: Trochę było trzeba się interesować fotografią, to jej znajomość jest punktem wyjściowym do pracy przy filmie. Każdy kinooperator musiał dokładnie wiedzieć z czego film się składa, z jakiego materiału jest wykonany i jak go dobrze zmontować, tak, żeby kopia nie przerwała się w trakcie emisji. Kopie filmowe były dostarczane do kin na kilku taśmach. Kinooperator musiał rolki odpowiednio posegregować i zmontować w całość. Dopiero wtedy kopia była gotowa do emisji. Wczesne taśmy filmowe wykonywano z nitrocelulozy, która była łatwopalna i podatna na uszkodzenia. Taką kopię sklejało się na zakładkę, kosztem poszczególnych klatek. Przejścia były widoczne dla widza, a od techniki sklejenia zależało jak bardzo. Później udoskonalono materiał i kopie sklejaliśmy na styku klatek. Zresztą działa to tak do tej pory. Kiedyś nie było dostępnej literatury fachowej, wszystkiego musieliśmy się uczyć w praktyce. Wystarczy spojrzeć na wczesne kolorowe kopie filmowe. Żeby uzyskać odpowiednie kolory, taśmę filmową pokrywano trzema różnymi emulsjami, wystarczył drobny błąd w proporcji i kolory na filmie nie odzwierciedlały rzeczywistości.

E.G.: Praca kinooperator wymaga znajomości techniki i umiejętności radzenia sobie z nią. Z czym w codziennej pracy zmierza się kinooperator?

A.B.: Trzeba znać specyfikę kopii filmowej i całego zaplecza kinowego od elektryki począwszy na akustyce kończąc. Z wszelkimi awariami i zmianami technicznymi kinooperator musi sobie radzić sam. Przykładowo nie było możliwość zakupu rolek na zmontowane filmy, musiałem je zrobić sam, tak żeby pasowały na projektor i jednocześnie nie uszkadzały kopii filmowej. Praca kinooperatora wymaga ciągłej nauki i szukania nowych rozwiązań dla coraz lepszej jakości odtwarzania filmu. Od początku istnienia kina „Panorama”, dwukrotnie zmienialiśmy akustykę. Po raz pierwszy na początku lat 80. To i poprzednie nagłośnienie było w technologii dźwięku mono. W tych latach tylko duże kina jak Kino Katowice czy wrocławski Gigant decydowały się na stereo, ale nie wypadało to zbyt dobrze. Dźwięk na taśmach filmowych nagrywany był najpierw w technologii magnetycznej, niedostosowanej do odtwarzania dźwięku w stereo. Później zapis ścieżki dźwiękowej był optyczny , a jeszcze później gęstościowy, co pozwalało na lepszą jakość odtwarzania. Kilka lat temu nasze kino doczekało się nowego sprzętu nagłośnieniowego Dolby Surround, i jakość dźwięku bardzo się poprawiła. Nagłośnienie to jest przystosowane do odtwarzania dźwięku z dzisiejszych, cyfrowych kopii filmów. Od momentu powstania kina tylko raz zmienialiśmy projektory, dokładnie 14 grudnia 1981 roku – dzień po wprowadzeniu Stanu Wojennego. Nowe projektory, były tzw. „półautomatami” – wtedy był to „ostatni krzyk mody” . Ten sprzęt do odtwarzania filmów służy nam bezawaryjnie aż do dziś.

E.G.: Pamięta pan czasy, kiedy ogólnie kina cieszyły się bardzo dużą popularnością. Jak to było w „Panoramie”?

A.B.: W najlepszym okresie dla kina, wyświetlaliśmy filmy przez 5 dni w tygodniu, nie licząc niedzielnych poranków z bajkami dla dzieci. Zawsze sala była pełna. W poniedziałki i wtorki wyświetlaliśmy mniej popularne filmy, natomiast od czwartku do soboty największe nowości. Zainteresowanie kinem było tak duże, że w latach 80. „Panorama” otworzyła aż dwie filie – kino „Czajka” w Strzebiniu i kino w Rusinowicach. Organizowaliśmy też seanse tematyczne, na przykład Dni Kina Polskiego i Radzieckiego. Pomysłów na wyświetlane filmy nie brakowało, podobnie jak zainteresowania widzów. Swego czasu „Panorama” była jednym z najprężniej rozwijających się kin w województwie katowickim.

E.G.: Jakie filmy cieszyły się w „Panoramie” największą popularnością?

A.B.: Wszystko zależało od aktualnej mody. Na początku ludzie chętnie przychodzili na westerny, później wyparły je filmy spod znaku płaszcza i spady, aż w końcu przyszedł czas na amerykańskie kino walki.

E.G.: Czyżby mieszkańcy Koszęcina najbardziej lubili kino akcji?

A.B.: Niekoniecznie. Wyświetlaliśmy też inne gatunki i wszystkie znajdywały swoich amatorów. Te były po prostu najpopularniejsze. Bardzo dużym zainteresowaniem cieszyło się polskie kino historyczne. „Krzyżacy” byli chyba najczęściej wyświetlanym filmem w naszym kinie.

E.G.: Kiedy kino „Panorama” zaczęło przeżywać kryzys?

A.B.: Aktualnie kondycja kin w ogóle nie jest dobra. Kryzys nie dotyczy tylko „Panoramy”, ale też nie jest niczym dziwnym. Kryzysy zdarzały się już wcześniej, najpierw z wprowadzeniem kaset VHS a później filmów na DVD. Zawsze jednak widzowie wracali do kin. „Panorama” największy spadek zainteresowania przeżyła wraz z wprowadzeniem wielkich Multikin. Odbiło się to na wszystkich małych kinach. Teraz Multikina przezywają kryzys w związany z Internetem, natomiast rośnie zainteresowanie kinami studyjnymi.

E.G.: Jak widzi pan przyszłość „Panoramy”?

A.B.: Myślę, że przy wsparciu obecnej władzy kino znowu może ruszyć. W tej chwili coraz trudniej dostać kopie analogowe nowych filmów, dlatego konieczny będzie zakup odtwarzacza cyfrowego. Jest to drogi sprzęt, ale dosyć szybko tanieje. Po zakupie moglibyśmy odtwarzać kopie zarówno cyfrowe, jak i filmy z taśm wykorzystując stare projektory. Można by emitować nowości i filmy starsze, do których coraz chętniej się wraca. Kina studyjne zaczęły wracać do łask, i może to być dla nas szansa. „Panorama” to kino z długą tradycją i nie można go zaprzepaścić.

E.G.: Dziękuję za rozmowę.

 

Rozmawiała: Karolina Imiolska

 

Pan Andrzej Beksa był związany z kinem \"Panorama\" przez 50 lat. Pracę kinooperatora łączył z pasją filmową i fotograficzną. Pan Andrzej był także zapalonym modelarzem, w swojej kolekcji posiadał setki sklejonych modeli. Kolekcjonował też stare radia (najstarsze z czasów przedwojennych). Za swoją działalność był wielokrotnie odznaczany.

 

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.

×
Skróty klawiszowe

Skróty klawiszowe